– Jesteśmy rozczarowani i wynikiem, i grą. Mamy świetny zespół, prawdziwy kolektyw, ale potrzebna jest męska rozmowa – mówi Maciej Glijer, prezes KS Bank Spółdzielczy Orlicz 1924 Suchedniów po wyjazdowej porażce 0:3 z TTC Sokah Hoboken w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Zespół Orlicza, brązowy medalista poprzedniej edycji Champions League, nie wykorzystał dwóch meczboli – Satoshi Aida prowadził 5:4 w skróconym secie z Benjaminem Brossierem, zaś Mateusz Zalewski 2:0 i 12:11 z Quentinem Robinot. Obaj zawodnicy KS Bank Spółdzielczy Orlicz 1924 przegrali 2:3. Z kolei Deni Kożul uległ obrońcy Remi Betelu 1:3.
– Zagraliśmy źle i nie ma co się czarować. Zabrakło zimnej krwi w końcówkach setów. Potrzebujemy zwycięstw i to zdecydowanych zwycięstw, zarówno w Lidze Mistrzów jak i LOTTO Superlidze – powiedział Maciej Glijer.
W Suchedniowie smutek, ale też wiara w skuteczne odrobienie strat w rewanżu za miesiąc. – Jestem przekonany o tym, że w swojej hali możemy wygrać 3:0 lub 3:1 i doprowadzić do dogrywki. W Złotych Setach chcemy również zwyciężyć i awansować do ćwierćfinału. Nie wyobrażam sobie, aby było inaczej – dodał prezes.
KS Bank Spółdzielczy Orlicz 1924 ma jeden z najsilniejszych składów w LOTTO Superlidze, a mocny również jak na warunki Ligi Mistrzów. Belgijka drużyna u siebie wystawiła… samych Francuzów.
– Myślę, że ani składem, ani ustawieniem nikt nikogo nie zaskoczył. Rozczarowaniem jest nasza słaba gra. Na papierze jesteśmy lepsi, ale to trzeba przełożyć na stół. Kibice są z nami, cały czas nas wspierają i nic się nie zmienia. Walczymy dalej – stwierdził Maciej Glijer.
Znakomicie fazę pucharową Ligi Mistrzów rozpoczął Orlen Bogoria Grodzisk Mazowiecki, który na wyjeździe pokonał El Nino Praga 3:0. Zgodnie z regulaminem, mazowiecka drużyna potrzebuje minimum 1 pkt (to oznacza nawet przegraną 2:3 u siebie), aby znaleźć się w ósemce najlepszych. W poprzednim sezonie Orlen Bogoria sięgnął po brąz.

