Aktualności Superliga

Slovenia Open: Czas na turniej główny

W słoweńskim Otocec przyszedł czas na turniej główny ITTF Challenge Slovenia Open. Zagra w nim wielu zawodników LOTTO Superligi na czele z asem rzeszowian - Gustavo Tsuboiem.

Tomas Konecny (3S Polonia Bytom) zmierzy się z Japończykiem Hibiki Tazoe. Siu Hang Lam z Warty Kostrzyn nad Odrą podejmować będzie Ukraińca Oleksandra Didukha. Pingpongista jarosławskiego Kolpinga FRAC - Tomislav Pucar zagra z Rosjaninem, Aleksarem Tiutriumovem. Na NG Pak Nama z Palmiarnii Zielona Góra czeka z kolei Austriak, Simon Pfeffer, a na Pavla Sirucka z Dartomu Bogorii - Szwed Viktor Brodd. 

Defensor Dekorglassu, Wang Yang rywalizować będzie z Eliasem Ranefurem ze Szwecji, a Marcelo Aguirre z bydgoskiej ZOOLeszcz Gwiazdy z Sadim Ismailovem.

Turniejowa "dwójka" Gustavo Tsuboi z Fibrain AZS Politechniki Rzeszów zagra z Niemcem Kilianem Ortem.

PZTS chce mistrzostw, Błaszczyk ma pomóc

 
Polska chce zorganizować mistrzostwa Europy w tenisie stołowym w 2020 roku. Ambasadorami projektu mają zostać Leszek Kucharski, Lucjan Błaszczyk i Natalia Partyka. Prezentacja kandydatury PZTS odbędzie się podczas wrześniowych ME w hiszpańskim Alicante.
 
Poprzednio Polska była gospodarzem seniorskich mistrzostw kontynentu w 2011 roku w Ergo Arenie (Gdańsk/Sopot). Brązowy medal w singlu zdobyła wówczas Li Qian.
 
- Organizacja ME w 2020 roku znakomicie wpisałaby się w Narodowy Program Rozwoju Tenisa Stołowego. Zależy nam na coraz mocniejszej reprezentacji i klubach, także tych z małych miast i miejscowości, chcemy dofinansować ośrodki i trenerów. Popularyzacja naszej pięknej dyscypliny, poszukiwania nowych talentów i, najważniejsze, sukcesy w największych imprezach - to nasz plan obejmujący okres do 2033 rok - powiedział PAP wiceprezes ds. organizacyjnych PZTS Kamil Dziukiewicz.
 
Podczas zbliżających się drużynowych mistrzostw świata w szwedzkim Halmstad (29 kwietnia - 6 maja) rozmowy w sprawie poparcia polskiej kandydatury prowadzić będą szef związku Dariusz Szumacher i jeden z najlepszych krajowych zawodników w historii Lucjan Błaszczyk.
 
- Zebraliśmy dobre oceny za organizację turniejów ITTF Challenge Series w Częstochowie i Spale, sukcesem okazała się impreza pod nazwą Pingpongowy PGE Narodowy w Warszawie. Wielkim widowiskiem był mecz reprezentacji z Chorwatami w Jarosławiu i postaramy się aby podobnie było przy okazji jesiennych gier Polek i Polaków w eliminacjach DME 2019, w Poznaniu i Grodzisku Mazowieckim - dodał 35-letni Dziukiewicz.
 
Dziukiewicz zapowiedział ścisłą współpracę z medalistą mistrzostw globu i kontynentu Kucharskim, wielokrotnym medalistą ME Błaszczykiem oraz czterokrotną indywidualną mistrzynią paraolimpijską Partyką. Oni mają być ambasadorami polskich ME 2020.
 
- Są autorytetami w kraju i poza granicami, osobami cenionymi i powszechnie znanymi. Grzechem byłoby nie wykorzystać tych trzech osób przy największych projektach. W Szwecji ambasadorem DMŚ jest tamtejsza gwiazda Joergen Persson - przyznał przedstawiciel Związku

Dziukiewicz: "Złoty medal i... zmiana składu"

 
Menedżer PKS-u Kolping FRAC Jarosław Kamil Dziukiewicz zapowiada przerwanie hegemonii Dartomu Bogorii Grodzisk Mazowiecki i Unii-AZS AWFiS Gdańsk w LOTTO Superlidze tenisistów stołowych. - Celem na ten sezon jest złoty medal - zapowiedział.
 
Od dekady w krajowej lidze dominowały zespoły z Grodziska i Gdańska (wcześniej pod szyldem Olimpia-Unia Grudziądz), które "wymieniały" się tytułami mistrzowskimi.
 
- W tym sezonie zrobimy wszystko, żeby sięgnąć po mistrzostwo Polski. W gablocie klubowej mamy już brązowe medale LOTTO Superligi i Puchar Polski, a teraz chcemy złota - powiedział PAP 35-letni Dziukiewicz, który jest również wiceprezesem ds. organizacyjnych Polskiego Związku Tenisa Stołowego.
 
W tabeli prowadzi obchodzący w tym roku 20-lecie istnienia Kolping FRAC, który w 16 meczach zgromadził 35 "oczek". Broniący tytułu Dartom Bogoria ma tyle samo punktów, ale w 17 występach, do tego w bezpośrednim spotkaniu mazowiecka drużyna u siebie przegrała z rywalami z Jarosławia 2:3. Rewanż już 9 kwietnia na Podkarpaciu.
 
- To dla nas bardzo ważny i prestiżowy mecz. W gotowości jest niepokonany w LOTTO Superlidze chiński defensor Ho Yingchao, ale nie będę ułatwiał sprawy przeciwnikom i dziś nie zdradzę, czy za niecały tydzień zobaczymy go w akcji - dodał menedżer jarosławian.
 
Oprócz Ho Yingchao (bilans gier 12-0), w składzie są Chorwat Tomislav Pucar (11-6), Anglik Paul Drinkhall (10-9) i Patryk Zatówka (9-8).
 
- Wszyscy trzej Europejczycy opuszczają nasz zespół i przenoszą się do niemieckiej Bundesligi. Dlatego znów będzie nowy skład, a o szczegółach wkrótce poinformuję. Są to ciekawe nazwiska, będzie w tym gronie nowy zawodnik, którego polscy kibice jeszcze nie oglądali - przyznał.
 
Bardzo blisko gry w play off są także Fibrain AZS Politechnika Rzeszów 33 pkt i Dekorglass Działdowo 32. Zajmujący piąte miejsce gdańszczanie mają na koncie 25 pkt.
 
Sezon zasadniczy (22 serie gier) potrwa do 18 maja. Później rozpocznie się walka o medale.

Slovenia Open: Tsuboi z "dwójką"

W najbliższy wtorek rozpoczyna się kolejny turniej z cyklu ITTF Challenge. Tym razem tenisiści stołowi rywalizować będą w Słowenii. Na start w tym kraju zdecydowała się liczna reprezentacja LOTTO Superligi.

Gustavo Tsuboi z Fibrain Politechniki Rzeszów to najwyżej rozstawiony zawodnik LOTTO Superligi, który wystąpi w Słowenii. Brazylijczyk będzie turniejową "dwójką". Wysoko rozstawiony jest także NG Pak Nam z Palmiarni Zielona Góra. Zawodnik z Honkkongu wystąpi z "czwórką". Zaraz za nim rozstawiony jest jego reprezentacyjny kolega - Siu Hang Lam, który na co dzień występuje w ekipie beniaminka LOTTO Superligi, UKS Warta Kostrzyn nad Odrą.

Zawody rozpoczną się w poniedziałek 2. kwietnia i potrwają do piątku.

  • Fibrain AZS Politechnika Rzeszów: Gustavo Tsuboi (2)
  • Palmiarnia Zielona Góra: NG Pak Nam (4)
  • UKS Warta Kostrzyn nad Odrą: Siu Hang Lam (5)
  • PKS Kolping FRAC Jarosław: Tomislav Pucar (11), Patryk Zatówka (54)
  • 3S Polonia Bytom: Tomas Konecny (13)
  • Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki: Pavel Sirucek (15)
  • Dekorglass Działdowo: Wang Yang (17)
  • ZOOLeszcz Gwiazda Bydgoszcz: Marcelo Agiurre (25)
  • Unia AZS AWFiS Gdańsk: Marek Badowski (62), Jan Zandecki (128)

Życzenia Wielkanocne

LOTTO Superliga życzy zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych, aby tegoroczny stół był obficie zastawiony i nie zabrakło przy nim nikogo bliskiego, a czas ten był okazją do odpoczynku i zebrania sił na wyzwania codziennego życia. Wesołego Alleluja!

Prezes Superligi w Przeglądzie Sportowym!

 

Sami wywalaliśmy młodych z gdańskiego ośrodka, bo nie było warunków do dalszego szkolenia! Ktoś kiedyś wymyślił, że po ukończeniu 18 lat gracze mieli sobie radzić sami. A to były dzieciaki, które przez lata miały wszystko podstawione pod nos i zupełnie nie znały życia. Efektem stały się różne życiowe tarapaty, w jakie wpadli ci młodzi ludzie – mówi wiceprezes ds. szkolenia PZTS Zbigniew Leszczyński.

 

Wojciech Osiński: Niedawno w Spale odbył się turniej z cyklu Challenger Series Polish Open. To już drugie takie zawody za pana kadencji jako wiceprezesa do spraw szkolenia. Jak pan ocenia poziom Polaków na tle rywali?

 

 

Zbigniew Leszczyński (wiceprezes PZTS ds. szkolenia): Porównując do innych europejskich krajów – nie odstajemy. Zwłaszcza w kategorii do 21 lat, w której wygrał Marek Badowski. Jesteśmy teraz na etapie zmiany pokoleniowej w męskiej reprezentacji, w której żaden z uczestników Polish Open nie przekroczył 30 lat. Cieszy występ Artura Greli, który awansował do turnieju głównego, eliminując doświadczonego Paragwajczyka Marcelo Aguirre. Oprócz obserwowania zawodów moim celem w Spale były rozmowy z trenerami, co zrobić, żeby poprawić sytuację w naszym ping-pongu. Poprzednie władze PZTS zostawiły duży deficyt budżetowy, ale w ciągu roku udało nam się tę dziurę zasypać i dopiero teraz możemy zacząć na serio myśleć o sporcie. Młodzi pokazują, że są ambitni, chcą grać, więc naszym zadaniem jest teraz stworzenie im do tego odpowiednich warunków. Uważam, że nie będzie źle.

 

Jaką ma pan wizję organizacji szkolenia?

Zbigniew Leszczyński: Chcemy połączyć juniorów z seniorami podczas zgrupowań. Niech młodsi obserwują starszych, trenują z nimi. Odmładzamy reprezentację, więc różnica wieku między kadrowiczami będzie niewielka. A współpraca między trenerami może dać tylko korzyści. Teraz jesteśmy na etapie doboru trenerów kadr juniorskich. Chciałbym też, żeby zgrupowań kadry było więcej, i to nie kosztem startów. Teraz juniorzy mają zaplanowane trzy akcje szkoleniowe do lipcowych mistrzostw Europy. To bardzo mało. Chcę dołożyć co najmniej jeden obóz. Oczywiście to jest związane z dodatkowymi pieniędzmi, ale postaramy się to zorganizować tak, aby zawodnicy jak najwięcej skorzystali.

Jaki jest budżet PZTS na rok 2018?

Zbigniew Leszczyński: Jeszcze nie wiem. W najbliższym czasie wszystko policzymy i wtedy będę mądrzejszy. Ustalenie budżetu pozwoli nam oczywiście bardziej precyzyjnie zaplanować politykę startów i liczbę zgrupowań kadry.

Wspomniał pan o trenerach kadr juniorskich. Konkurs ofert ogłosiliście jeszcze w zeszłym roku, a potem zapadła cisza.

Zbigniew Leszczyński: Nie wiedzieliśmy, na jakie pieniądze możemy liczyć z ministerstwa. Nie było sensu zapraszać kandydatów na rozmowy, skoro nie wiedzieliśmy, jakie warunki możemy im zaproponować. Konkurs trzeba było unieważnić. Wkrótce podejmiemy decyzje o sposobie wyboru trenerów. Aby znaleźć najlepsze rozwiązanie, zorganizujemy spotkanie wszystkich trenerów reprezentacyjnych i tych z ośrodków. Chcemy poznać ich zdanie i pomysły na system szkolenia.

To prawda, że nowi trenerzy mają świadczyć związkowi usługi jako prywatne firmy?

Zbigniew Leszczyński: Ja się zajmuję szkoleniem, w związku są ludzie, którzy odpowiadają za kwestie finansowe i to oni decydują o tych sprawach. Ale to prawda – dążymy do tego, żeby szkoleniowcy prowadzili własną działalność gospodarczą. Tak jak jest w tej chwili.

Mówimy o trenerach kadr juniorów i juniorek. A co z młodszymi rocznikami – są jeszcze kadeci, młodzicy. Czy za te grupy też ktoś będzie odpowiedzialny z ramienia związku?

Zbigniew Leszczyński: Na razie takich osób nie ma, ich obowiązki przejęli tymczasowo Tomasz Krzeszewski i Michał Dziubański, czyli trenerzy kadr seniorów. Mówimy cały czas o trenerach juniorów, ale chciałbym, żeby te osoby zajmowały się też młodszymi rocznikami.

Jaki jest pomysł na wykorzystanie ośrodków PZTS? Zwłaszcza gdańskiego, który powinien przecież być flagowym okrętem, jeśli chodzi o naszą kadrę, a tymczasem teraz trenuje tam ledwie kilku juniorów.

Zbigniew Leszczyński: W planie jest modernizacja ośrodka w Gdańsku, który pod względem sportowym jest rewelacyjny, ostatnio zakupiliśmy specjalną wykładzinę na całą powierzchnię hali. Gorzej wygląda sytuacja mieszkaniowa. Chodzi o odnowienie pokojów, zrobienie przy nich łazienek. Od 16 lat tam nie było żadnego remontu.

W tej chwili podstawowi kadrowicze trenują osobno. Jakub Dyjas w Niemczech, Patryk Zatówka w Szwecji, a od nowego sezonu też w Niemczech. Marek Badowski w Grodzisku Mazowieckim, Robert Floras w Rzeszowie, a Tomasz Kotowski w Toruniu. Pomijając przykład Dyjasa, to raczej nie działa na ich korzyść.

Zbigniew Leszczyński: Seniorzy nie chcą mieszkać w ośrodku właśnie ze względu na kiepskie warunki bytowe. Sam tam nocowałem i po paru godzinach musiałem zmieniać pokój, bo od niewygodnego łóżka rozbolały mnie plecy. Wcześniej się z nich śmiałem, że są tacy delikatni, a teraz sam wiem, że faktycznie tam jest kiepsko. Rodzice nastolatków też patrzą na to, w jakich warunkach mają żyć ich dzieci, samo hasło „ośrodek PZTS” już nie działa tak, jak przed laty. Ale muszę też stanąć w obronie tego miejsca. Zawodnicy, których pan wymienił, nauczyli się grać właśnie w gdańskim ośrodku. Gdyby tam nie trafili, nie byliby w tym miejscu, w którym są. A że dalej ich kariery jakoś się rozjechały? W tym już moja głowa, żeby ten trend odwrócić i przywrócić Gdańskowi blask. Mój plan jest taki, żeby w ośrodku trenowało się do wieku młodzieżowca. Ale najpierw trzeba przywrócić obiektowi odpowiedni standard. Zależy mi też na ściąganiu dobrych zawodników, sparingpartnerów dla naszej kadry.

Od wielu lat i od wielu ludzi rządzących polskim ping-pongiem słyszę to samo – najtrudniejszy moment dla zawodnika to przejście z kategorii juniorów do seniorów. Trzeba zrobić wszystko, żeby ten czas ułatwić graczom. Sam pan mówi, że najpierw zawodnicy uczą się dobrze grać w ośrodku, a potem są pozostawieni samym sobie.

Zbigniew Leszczyński: Sami ich wywalaliśmy, bo nie było warunków do dalszego szkolenia! Ktoś kiedyś wymyślił, że po ukończeniu 18 lat gracze mieli sobie radzić sami. A to były dzieciaki, które przez lata miały wszystko podstawione pod nos i zupełnie nie znały życia. Efektem stały się różne życiowe tarapaty, w jakie wpadli ci młodzi ludzie. Ale to nie tylko o to chodzi. Przecież macierzyste kluby często się nie zgadzają na pobyt zawodnika w ośrodku, bo chcą go mieć u siebie ze względu na ligową rywalizację i walkę o ministerialne punkty, przekładające się na pieniądze.

Lucjan Błaszczyk w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” powiedział, że w Polsce jest mało trenerów tenisa stołowego, a ci, którzy pracują, są między sobą skłóceni. Rzeczywiście jest tak źle?

Zbigniew Leszczyński: Myślę, że na dzisiaj wszystkie topory wojenne zostały zakopane i ludzie ze sobą rozmawiają. Bywało różnie, ale teraz siadamy przy jednym stole i dzielimy się doświadczeniami. Nigdy nie było w tym środowisku tak dobrej atmosfery i jego zjednoczenie uważam za swój duży sukces. Włożyłem w to naprawdę sporo energii. Wszyscy dmuchamy w tę samą trąbkę.

Czy Superliga sprzyja rozwojowi młodych polskich zawodników?

Zbigniew Leszczyński: Tak, bo mają kontakt z różnorodnymi stylami gry i przeciwnikami naprawdę wysokiej klasy. Mogę powiedzieć na przykładzie swojego klubu Zooleszcz Gwiazda Bydgoszcz i Marka Badowskiego, który przyszedł do nas z I ligi, wykorzystał szansę i został wicemistrzem Polski oraz awansował do kadry narodowej. Marek profesjonalnie podchodzi do kariery, zawsze był gotowy do treningu, gdy umawiał się na zajęcia z obcokrajowcami, nigdy się nie spóźniał. A z tym profesjonalizmem u polskich graczy bywa różnie. Chciałbym, żeby więcej dawali od siebie.

Polscy pingpongiści to minimaliści?

Zbigniew Leszczyński: Czasem tak. Mam wrażenie, że ich największym marzeniem jest mistrzostwo Polski, jakby nie brali pod uwagę, że można sobie stawiać jeszcze wyższe, międzynarodowe cele. Podczas Polish Open w Spale przez kilka dni były dostępne stoły, można było trenować do woli, a ja widziałem ćwiczących tylko Japończyków, Koreańczyków i Hindusów. Na szczęście któregoś wieczoru zobaczyłem pracujących Kulczyckiego, Kubika i Grelę. Ten widok zapamiętałem sobie ku pokrzepieniu serca.

Cały czas rozmawiamy o męskim ping-pongu, a pan jest przecież odpowiedzialny za cały nasz tenis stołowy.

Zbigniew Leszczyński: To prawda i muszę przyznać, że bardzo boli mnie fakt, iż od lat nie mamy w Polsce zawodniczki, która byłaby specjalistką w grze przeciwko obrończyniom. A przecież defensorki stanowią około 40 procent w tym sporcie na świecie. Powinniśmy lepiej wykorzystywać obecność Li Qian. Spróbuję porozmawiać o tym z trenerem Zbigniewem Nęckiem. Jeśli się nie uda, to może trzeba będzie zrobić krok wstecz i postawić na młodsze zawodniczki, bo po co brnąć w coś, co nie daje jakiegoś superefektu. Oczywiście to są tylko moje przemyślenia, wszystko trzeba na spokojnie ustalić z trenerami.

W tym roku zaplanowano dużo turniejów międzynarodowych. Czy Polska będzie wysyłać zawodników na World Toury poza Europę?

Zbigniew Leszczyński: Nie mamy tego w planie, bo nie ma na to pieniędzy.

Nasi młodzi pingpongiści mieli w ostatnich tygodniach dużo grania. Natalia Bajor, Julia Ślązak, Marek Badowski czy Tomasz Kotowski od początku lutego do połowy marca rozegrali ponad pięćdziesiąt meczów. To dla nich korzystne?

Zbigniew Leszczyński: W porównaniu do Azjatów to chyba nie jest jakaś kosmiczna liczba. Bajor i Badowski w mistrzostwach Polski doszli do finałów singla, oboje zdobyli medale w młodzieżowych ME, a Badowski wygrał turniej do 21 lat podczas Polish Open w Spale. Mogłoby się wydawać, że pół setki gier to dużo, ale ja uważam, że skoro dużo grają i osiągają przy tym sukcesy, to wszystko jest w porządku. Mają zagwarantowany sprzęt, zgrupowania, turnieje.

Mamy w kraju postaci rozpoznawalne w świecie ping-ponga. Czy na zagospodarowanie Lucjana Błaszczyka i Leszka Kucharskiego związek ma jakiś pomysł?

Zbigniew Leszczyński: Lucek wciąż pozostaje czynnym zawodnikiem, który mimo ponad 43 lat świetnie sobie radzi. Co będzie później, zobaczymy. Natomiast Leszek będzie nas wspierał w kwestiach promocyjno-wizerunkowych, medialnych. On mówi, że najlepiej czuje się w sali treningowej i jeśli zajdzie potrzeba pomocy przy turniejach dzieci, też możemy na niego liczyć.

Szafranek: Szansę dostaną młodzi Polacy

- Na awans do play off nie mamy szans, dlatego w końcówce sezonu szansę gry dostaną młodzi Polacy - stwierdził trener tenisistów stołowych Unii-AZS AWFiS Gdańsk Piotr Szafranek. W ostatnich latach jego podopieczni regularnie występowali w finałach.
 
- Strata jaką mieliśmy po pierwszej rundzie jest już nie do odrobienia. Niestety, nie zagramy w play off i nie zdobędziemy kolejnego medalu - powiedział Szafranek, mimo że akademicy bardzo dobrze spisują się w tegorocznych spotkaniach elity.
 
Unia-AZS AWFiS wygrała cztery z pięciu spotkań, a jedno przegrała 2:3 - za 1 pkt. W styczniu i lutym podopieczni byłego reprezentantka kraju zgromadzili 13 punktów, o jeden więcej niż we wcześniejszych 11 meczach. W tabeli awansowali z ósmego na piąte miejsce.
 
- Gdybyśmy tak prezentowali się jesienią, to podium byłoby pewne. Niestety, początkowo nie mógł grać Geng Zihao, w ogóle sporadycznie pojawiał się Kaii Yoshida. Na pewno powalczymy o każde zwycięstwo, ale rywale są zbyt daleko - dodał.
 
Zespół z Gdańska, jeszcze pod szyldem Olimpia-Unia Grudziądz, a także Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki zdominowały w ostatnich sezonach rozgrywki o drużynowe mistrzostwo Polski. Gdańszczanie (grudziądzanie) wygrywali w 2011, 2013, 2015 i 2016 roku, a srebro zdobywali w 2014 i 2017 roku.
 
- W ostatnich kolejkach mam zamiar dać możliwość pogrania w LOTTO Superlidze naszej uzdolnionej młodzieży, tj. Janowi Zandeckiemu i Marco Golli. W ogóle cieszy fakt, że aż siedmiu ćwierćfinalistów ostatnich mistrzostw kraju w Raszkowie trenowało w naszym OSSM w Gdańsku - stwierdził Szafranek.
 
Wiadomo już, że po sezonie klub opuści dwukrotny z rzędu wicemistrz Polski w singlu Marek Badowski.
 
- Zmiany kadrowe będą w obie strony. Jeżeli któryś z młodych polskich zawodników zdecyduje się na studia na AWF w Gdańsku, na pewno będzie trenował w Gdańsku - przyznał szkoleniowiec.
 
W obecnych rozgrywkach najlepszymi zawodnikami Unii-AZS AWFiS są Rosjanin Michaił Pajkow - bilans gier 14-8 i Chińczyk Geng Zihao 11-7. Badowski wygrał siedem z 20 pojedynków.

Wang Zeng Yi: Kontuzje są moją zmorą

- Przez większą część sezonu LOTTO Superligi grałem poniżej oczekiwań, a powodem są kontuzje będące moją zmorą - uważa indywidualny mistrz Polski z 2012 roku w tenisie stołowym Wang Zeng Yi.
 
Po 16 kolejkach na miejscach spadkowych (11. i 12.) są białostoczanie oraz beniaminek Warta Kostrzyn nad Odrą. Oba kluby zgromadziły po 13 punktów. Do plasującej się na "bezpiecznej" 10. pozycji ZOOLeszcz Gwiazdy tracą aż pięć "oczek".
 
- Ten sezon od początku nie układa się po mojej myśli i drużyny. Pierwsze pięć meczów grałem z kontuzją barku, potem doszły problemy z biodrem i plecami. Stąd moje wyniki poniżej oczekiwań. Zdaję sobie sprawę, że jako lider nie wywiązuje się ze swego zadania i jesteśmy w tabeli tam, gdzie jesteśmy, czyli na końcu - powiedział PAP Wang Zeng Yi.
 
Zawodnik urodzony w Chinach, a od kilkunastu lat mieszkający w Polscy ma ujemny bilans gier 11-14. Nigdy wcześniej mu to się nie zdarzyło.
 
- Rozmaite problemy ciągle nas nękają i nie pozwalają zaprezentować pełni umiejętności. Kłopoty ze zdrowiem miał też Chińczyk Li Yongyin, zaś Białorusin Paweł Płatonow aż sześć pojedynków przegrał 2:3 lub 1:2 - dodał "Wandżi".
 
Zaledwie cztery zwycięstwa sprawiają, że Dojlidom Wschodzący Białystok pozostała walka o utrzymanie. W kwietniu mają bardzo mocnych rywali, m.in. uczestników Ligi Mistrzów Dekorglass Działdowo i Dartom Bogorię Grodzisk Mazowiecki (broni tytułu w LOTTO Superlidze).
 
- Nie zapomniałem jak się gra w tenisa stołowego i mogę obiecać, że do końca będziemy z kolegami walczyć o uratowanie LOTTO Superligi. W przypadku spadku mój kontrakt, obowiązujący do czerwca 2019 roku, automatycznie zostanie rozwiązany - przyznał.
 
35-letni Wang na co dzień mieszka we Wrocławiu, gdzie trenuje, ale i prowadzi zajęcia w roli szkoleniowca.
 
- Nie gram już w reprezentacji, to była moja decyzja, mam więcej czasu dla swojej rodziny, ale i na pracę trenerską. Wynajmuję we Wrocławiu halę - Wandżi Sport, gdzie uczę grać dzieci i dorosłych. Prowadzę treningi dla firm, uczelni, organizuję półkolonie. Każdy może zarezerwować stół i taką lekcję - osobiście, albo przez internet. W tenisa stołowego mogą grać i dobrze się bawić wszyscy, i całe rodziny, i osoby niepełnosprawne. Poza tym chcę zbudować mocny profesjonalny team do treningu, w którym znaleźliby się także Michał Bańkosz, Piotr Chodorski, Nestor Wasylkowski, Natalia Bajor, może Tomasz Kotowski - dodał.

Mistrz poległ z Morlinami

Broniący tytułu tenisiści stołowi Dartomu Bogorii Grodzisk Mazowiecki przegrali u siebie z Morlinami Ostróda 2:3 w rozegranym awansem meczu 18. kolejki LOTTO Superligi.
 
W decydującym pojedynku Bartosz Such, indywidualny mistrz Polski z 2011 roku, pokonał aktualnego mistrza Czech w singlu i deblu (z Tomasem Treglerem) Pavla Sirucka 2:0.
 
Piątkowe spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia Dartomu Bogorii 2:0, co gwarantowało wywalczenie 1 pkt. Zwycięstwa po 3:2 odnieśli Chińczyk Han Chaunxi i Sirucek; obaj w ostatnich setach rozbijali swoich rywali, odpowiednio do dwóch i jednego.
 
Kontaktowy punkt dla ostródzian zdobył Czech ukraińskiego pochodzenia Dmitrij Prokopcov, który wygrał 3:1 z Danielem Górakiem, po sezonie opuszczającym mazowiecki zespół. Na 2:2 wyrównał Kanadyjczyk Wang Eugene, a o sukcesie Morlin przesądził Such.
 
Wynik meczu 18. kolejki (awansem):
 
Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki – Morliny Ostróda 2:3
 
Han Chuanxi – Bartosz Such        3:2 (11:5, 11:6, 8:11, 5:11, 11:2)
Pavel Sirucek – Wang Eugene       3:2 (6:11, 11:3, 12:10, 8:11, 11:1)
Daniel Górak – Dmitrij Prokopcov  1:3 (8:11, 11:9, 11:13, 10:12)
Han Chuanxi – Wang Eugene         1:2 (13:11, 2:11, 7:11)
Pavel Sirucek – Bartosz Such      0:2 (7:11, 9:11)

Leszczyński: Odchudzamy kadrę

Paragwajczyk z włoskim paszportem Marcelo Aguirre, Koreańczyk Kang Doong Hoon i Sathiyan Gnanasekaran z Indii po sezonie opuszczą drużynę ZOOLeszcz Gwiazdy Bydgoszcz - poinformował PAP jej menedżer Zbigniew Leszczyński.
 
- W porównaniu do innych klubów, w naszym do wielu zmian nie dojdzie, ale na pewno odchodzą trzej obcokrajowcy: Aguirre, Kang i Gnanasekaran. Trwają rozmowy z dwukrotnym mistrzem świata w ping-pongu Anglikiem Andrew Baggaleyem - powiedział Leszczyński, który jest również szefem spółki prowadzącej rozgrywki LOTTO Superligi.
 
W poprzednim sezonie bydgoszczanie byli jedną z rewelacji ligi i zdobyli historyczny brązowy medal drużynowych mistrzostw Polski. Obecnie zajmują 10. miejsce w stawce 12 zespołów.
 
- Istotnym wzmocnieniem okazał się Chińczyk Cai Wei, w składzie z którym wygraliśmy dwa ostatnie spotkania. 23-letni zawodnik zostaje w drużynie, podobnie jak Rosjanin Wiaczesław Burow i Harmeet Desai. Być może dołączy do nas jeden z koreańskich tenisistów stołowych - dodał.
 
Po serii porażek, ZOOLeszcz Gwiazda wygrała w lutym z Morlinami Ostróda 3:2 i Dojlidami Wschodzący Białystok 3:1. W kwietniu rywalizować będzie z ekipami z miejsc 4-6, m.in. uczestnikiem Ligi Mistrzów Dekorglassem Działdowo.
 
- Chcemy podtrzymać passę punktową w najbliższych spotkaniach i jeszcze zwiększyć przewagę nad klubami będącymi na miejscach spadkowych. Jeśli chodzi o kadrę na kolejny sezon, będzie zmiana na pozycji Polaka, który obowiązkowo musi grać w każdym klubie - stwierdził Leszczyński.
 
Wcześniej pojawiały się informacje, że do ZOOLeszcz Gwiazdy może trafić ćwierćfinalista ostatnich MŚ w ping-pongu Filip Szymański, ale menedżer zaprzeczył. - Z tego co wiem zostaje w Belgii – podkreślił Leszczyński, który przed dwoma laty osiągnął 1/8 finału MŚ w ping-pongu.