„Mamy 6 punktów, a zagramy o komplet 12 we wszystkich wrześniowych meczach” – mówi Konrad Kulpa z Energi Manekina Toruń. Były wicemistrz Polski w singlu pokonał Adriana Więcka i przegrał z Andrew Baggaley’em. W błyskawicznym czasie liderem torunian został Japończyk Shogo Tahara.
– Shogo Tahara przyleciał do nas około 2 tygodni przed startem LOTTO Superligi, a już w dniu przyjazdu stawił się wieczorem na treningu. Ma bardzo dobry serwis i ciężko odczytać rotację, mimo że nie zasłania piłeczki. Ale wykonuje tak szybki ruch rękę, że trudno się odbiera jego piłki. Poza tym jest dynamiczny, szybki, gra mocno i rotacyjnie – powiedział Konrad Kulpa.
Japończyk wygrał swoje wszystkie 4 gry, a po jednym punkcie w meczach z Polonią Bytom (3:1) i Uczelnią Państwową Zamość (3:1) dołożyli Konrad Kulpa i Tomasz Kotowski, który w drugim spotkaniu zastąpił Damiana Węderlicha.
– W składzie z Japończykiem jesteśmy inną, mocniejszą drużyną. Shogo chyba we wszystkich meczach będzie w stanie zdobyć 2 punkty, a my, Polacy, postaramy się dokładać cegiełki do kolejnych zwycięstw. Dużo łatwiej będzie nam walczyć o najwyższe cele – przyznał Konrad Kulpa.
W poprzednich latach zdarzało się, że zespół z Torunia seryjnie wygrywał, ale potem doznawał „zadyszki” i obniżki formy i jak do tej pory nie zdobył żadnego medalu w LOTTO Superlidze.
– Zagramy teraz z drużynami z Rzeszowa i Grudziądza i z pewnością stać na kolejne wygrane za 3 punkty – dodał reprezentant Polski.
W ostatnich dniach Konrad Kulpa zagrał w dwóch spotkaniach LOTTO Superligi, a miedzy nimi jeszcze zwyciężył w Wojewódzkim Grand Prix w Toruniu.
– Dobrze się stało, że nastąpiła zmiana gospodarza i mecz z Uczelnią Państwową zagraliśmy w Toruniu, a nie w Zamościu. Rywalom też na pewno to odpowiadało, bowiem w piątek grali w Bydgoszczy, więc zostali w naszym regionie i w sobotę byli już u nas – przyznał Konrad Kulpa.
Torunianin jest zadowolony ze swojej gry, chociaż miał obawy, gdyż długo borykał się z kontuzją barku.
– Z powodu urazu zrezygnowałem z udziału w przedsezonowych turniejach w Bydgoszczy i Gdańsku. Nawet kiedy już ręka przestała mnie boleć, nie chciałem ryzykować, bo występ w turniejach wiąże się z kilkoma pojedynkami w ciągu kilku godzin. Generalnie jest już wszystko dobrze, a pomógł mi trener Grzegorz Adamiak, który polecił mi bardzo dobrego lekarza – zakończył.