30-letni Tamas Lakatos jest czwartym Węgrem w LOTTO Superlidze. Dotychczas w barwach Petralany Polonii Bytom wygrał 4 z 7 pojedynków, w tym 2 z 4 do sześciu punktów. Czech Lubomir Jancarik ma bilans 6-2, zaś Patryk Zatówka 1-3. Pierwszym węgierskim tenisistą stołowym w polskiej lidze był Adam Pattantyus grający w Bydgoszczy w latach 2015-17.
Redakcja: Co pan wiedział o Petralanie Polonia Bytom przed podpisaniem kontraktu?
Tamas Lakatos: Niewiele wiedziałem o klubie. Ale usłyszałem dobre opinie i postanowiłem spróbować.
Znał pan wcześniej klubowych kolegów, Czecha Lubomira Jancarika i Patryka Zatówkę?
Tak, znałem ich obu. Z Patrykiem, który jest ode mnie 2 lata młodszy, graliśmy wiele razy w kategoriach juniorsko-młodzieżowych.
Co zaskoczyło pana pozytywnie w Lotto Superlidze?
Pozytywem jest to, że ludzie w klubach są mili i serdeczni.
Rozmawiał pan z Adamem Szudim i Nandorem Ecsekim, którzy grali w Polsce w zeszłym sezonie?
Oczywiście, rozmawiałem z nimi. Mamy dobre relacje. Adam występował w klubie z Zamościa, a Nandor – z Gliwic.
Pańskie zdanie na temat setów do 6 punktów?
Cóż, taka jest zasada i musimy się z nią pogodzić. Wszystko może się zdarzyć w ostatnim secie.
Jak pan wspomina piąte sety z Denim Kozulem, Rafałem Formelą, Asuką Machim i Patrykiem Chojnowskim?
Cieszę się, że wygrałem dwa z nich, z Formelą 6:3 i Kozulem 6:4. Ale też dwukrotnie był wynik 5:6. Z pewnością to smutne zakończenie, jedną piłeczką…
Co pan wie generalnie o polskim sporcie?
Nie wiem zbyt wiele o polskim sporcie. Wiem tylko, że to duży i silny sportowo kraj z bogatą historią.
Petralana Polonia zgłosiła tylko pięciu zawodników do rozgrywek 2025/26. To będzie wymagało ciągłej „gotowości”.
Jestem dostępny przez cały sezon. Na razie zagraliśmy we wszystkich czterech meczach razem z Patrykiem i Lubomirem i mamy pozytywny bilans 3-1.