„Drużyna zrealizowała przedsezonowy cel w LOTTO Superlidze i awansowała do play-off. Żałuję, że zabrakło „bonusa” w postaci medalu, ale ostatnie miesiące były bardzo trudne z wielu względów” – mówi Kamil Dziukiewicz, prezes i menedżer Sokołowa S.A. Jarosław. Drużyna tenisistów stołowych z Podkarpacia zajęła miejsca 5-8. W jej składzie wystąpiło 8 zawodników – po 4 Polaków i obcokrajowców.
– Bardzo cieszy fakt, że daliśmy szansę wychowankom i uczniom naszej Szkoły Mistrzostwa Sportowego Szymonowi Brudowi i Dawidowi Jadamowi. To bardzo utalentowani zawodnicy z roczników 2006 i 2007. Niewiele ich rówieśników występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Podstawowym tenisistą stołowym w składzie był ich trener z SMS-u Mateusz Czernik. Miał udaną inaugurację, ale później już nie dokładał zwycięstw w singlu – powiedział Kamil Dziukiewicz.
Przez całą dekadę, od awansu do LOTTO Superligi w 2012 roku, zespół z Jarosławia plasuje się wśród najlepszych w Polsce. W krótkim czasie zdobył 2 złote medale i 6 brązowych w Drużynowych Mistrzostw Polski w jednej z najbardziej widowiskowych dyscyplin sportu. Tylko dwa razy zdarzyło się, że znalazł się tuż za podium. W całej LOTTO Superlidze są tylko 3 kluby z takimi osiągnięciami – Sokołów S.A. Jarosław, Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki i Dekorglass Działdowo. Twórcą sukcesów jarosławian jest Kamil Dziukiewicz, od wielu lat współpracujący z księdzem Andrzejem Surowcem (PKS Kolping).
– Ogromny wpływ na superligę i nasze występy miała niestety koronawirus. Zakontraktowałem dwóch liderów – Lim Jonghoona z Korei Południowej (dziś nr 36 na świecie) i Sathiyana Gnanasekarana z Indii (39), mając nadzieję, że będą grali na zmianę i obaj będą dostępni na play-off, czyli główną fazę ligi. Pandemia sprawiła, że musiałem strategicznie zdecydować się tylko na jednego i popełniłem błąd taktyczny. Gnanasekaran grał solidnie, ale w ćwierćfinale z Dartomem Bogorią nie wywiązał się ze swojej roli i przegrał z Pavlem Siruckiem i Markiem Badowskim, chociaż był faworytem obydwu pojedynków – zaznaczył menedżer.
W sezonie zasadniczym i Grupie Mistrzowskiej Sokołów S.A. wygrał 11 z 19 meczów, mimo że często grał niepełnym składem. Ale z drugiej strony to była wielka szansa dla Szymona Bruda i Dawida Jadama. Pierwszy z wymienionych pokonał już m.in. jednego z najlepszych krajowych pingpongistów Patryka Zatówkę, który spędził 2 lata w klubie z Jarosławia.
– Zgodnie z przepisami mogliśmy wystawić jednego tenisistę stołowego spoza Unii Europejskiej, dlatego nie mógł grać Brazylijczyk Eric Jouti. Zabrakło też Grigory Vlasova, a jego nieobecność już wyjaśniałem i ma związek z napaścią Rosji na Ukrainę. Dziś mogę przyznać, że bez Vlasova w półfinale z Bogorią byliśmy inną drużyną. Grigory dominował na ławce i przy stole, był dodatkowym wparciem dla drużyny i tego nam zabrakło w play-off – ocenił prezes.
W walce o medal z Dartomem Bogorią (0:3 i 0:3) zagrali Sathiyan Gnanasekaran, Mateusz Czernik i Grek Konstantinos Angelakis. Rezerwowymi byli Dawid Jadam i Szymon Brud.
– Cały czas borykaliśmy się z problemami i w play-off nie bylibyśmy faworytem rywalizacji z jakimkolwiek rywalem. Angelakis miał dwie operacje kolana w ciągu jednego sezonu i w najważniejszej części sezonu dopiero wracał po kontuzji. Liczyłem na debla, bo Mateusz bardzo dobrze grał w duecie czy z Vlasovem czy Joutim i dokładał cenne punkty w rundzie zasadniczej. Do tego potrafił szybko się zgrać z nowym zawodnikiem. Ale przede wszystkim w play-off miał wygrywać Gnanasekaran. Gdyby pokonał Sirucka i Badowskiego, poszedłby za ciosem, gdyż w grze do dwóch setów widziałem jego szansę w meczach z Panagiotisem Gionisem. Medaliści są już znani, gratulacje dla klubów z Grodziska Mazowieckiego, Działdowa, Bydgoszczy i Gdańska, a my… walczymy dalej! – zapewnił Kamil Dziukiewicz.
Jakie zmiany czekają Sokołów S.A. w najbliższych tygodniach?
– Jesteśmy na etapie kompletowania składu pod przyszłoroczny budżet. Mogę tylko zdradzić, że w dalszym ciągu celem będzie udział w play-off – mówi szef klubu Kamil Dziukiewicz.