„Uważam, że mój serwis w tym turnieju był podstawą do zwycięstwa. Wygrałem aż 8 pojedynków i po raz pierwszy wygrałem zawody rangi Grand Prix Polski” – mówi Tomasz Kotowski (Energa Manekin Toruń), który nie miał sobie równych w Białymstoku.
– Zmieniałem serw w zależności od przeciwnika, zmieniałem też miejsca upadku, by zaskoczyć rywala. A przy tym miałem doping mojej dziewczyny z Ełku i rodziny z Grajewa. Oni dodawali mi sił – powiedział 24-letni Tomasz Kotowski, który zaczynał karierę w klubie ABC Żak Pisanica.
W fazie grupowej pokonał innych zawodników z LOTTO Superligi Szymona Malickiego i Kamila Zdzienickiego oraz Kacpra Głazowskiego i Krzysztofa Gumińskiego. Stracił tylko 1 seta.
W decydującej fazie 1. GPP Senoiorów Tomasz Kotowski wygrywał już tylko z pingpongistami z elity, kolejno Łukaszem Wachowiakiem 4:0, kolegą klubowym Damianem Węderlichem 4:3, Mateuszem Zalewskim 4:1 i w finale z Danielem Bąkiem 4:0.
– W spotkaniu z Damianem przegrywałem 0:3, ale udało się odwrócić losy spotkania na swoją korzyść. Co było kluczowe? Na pewno zmiana serwisu i coraz lepsza gra z mojej strony – przyznał Kotowski.
O swoim podaniu mówił także po półfinale i finale.
– Bardzo dobrze serwowałem także z Mateuszem Zalewskim, zmieniałem miejsca i mój rywal miał problem z odbiorem. To z kolei przekładało się na przejmowanie inicjatywy przeze mnie. W finale zmianą na serwisie zaskakiwałem Daniela Bąka. W ten sposób wywalczyłem wielu punktów. Generalnie prowadziłem poszczególne gry, byłem cały czas aktywny i zwyciężałem – podsumował.
Tomasz Kotowski nigdy nie wcześniej nie był w finale Grand Prix Polski.
– Bardzo ucieszył mnie awans do finału i końcowy triumf. Jestem w dobrej formie i zmotywowany do dalszej pracy na treningach – ocenił podopieczny trenera klubowego Grzegorza Adamiaka.