W wieku 32 lat Maciej Karmoliński zadebiutował w LOTTO Superlidze. Zagrał w barwach UKS Villa Verde Olesno, gdzie na co dzień zajmuje się szkoleniem młodzieży oraz występuje w II-ligowej drużynie rezerwowej. Opowiedział nam o swojej karierze i pracy trenerskiej w tenisie stołowym.
Kiedy zapadła decyzja, że zagrasz w meczu LOTTO Superligi z Oxynetem Jarosław?
– W ostatniej chwili postanowiono w klubie, że wystąpię w Jarosławiu. To był nasz ostatni mecz w pierwszej rundzie. Od kilku dni było wiadomo, że nie przyjadą nasi Azjaci, a kłopoty ze zdrowiem Radka Mrkvicki sprawiły, że znalazłem się w składzie. W LOTTO Superlidze zadebiutowałem pojedynkiem z Jaroslavem Zhmudenko (0:3).
Jakim wyzwaniem był dla Ciebie występ w elicie?
– Od dawna zdecydowanie więcej czasu na sali spędzam jako trener i nie trenuję sam dla siebie wystarczająco dużo, by być przygotowanym na mecze superligi. Dlatego towarzyszył mi dreszczyk emocji i drobna niepewność. Do tego otoczka w LOTTO Superlidze jest zupełnie inna niż np. 2 ligi. Więc siłą rzeczy czułem emocje związane z występem w superlidze przed sporą publicznością.
Jak to się stało, że wcześniej nie zagrałeś w LOTTO Superlidze?
– Rzeczywiście pomimo sporych sukcesów w kategoriach młodzieżowych nie udało mi się zadebiutować wcześniej w superlidze. Najbliżej byłem na pewno, kiedy grałem w ZKS Drzonków, czyli dzisiejszej Palmiarni. Byłem na fali wznoszącej, osiągałem dobre wyniki w 1 lidze, w której jako juniorzy zajmowaliśmy 3 miejsce. Ale mieliśmy starszych i jeszcze lepszych kolegów, którzy grali w superlidze i ciężko było przebić sie do składu. Kilka razy miałem zadebiutować, lecz zawsze w ostatniej chwili plany się zmieniały.
Jesteś wychowankiem Stelli Gniezno, a jak później rozwinęła się Twoja kariera klubowa?
– W Stelli moim pierwszym trenerem był Tadeusz Nowak. Później występowałem w ZKS Drzonków, KSTS MOSiR Krosno, ATS Warszawa, Returnie Piaseczno, Bronowiance Kraków i Orliczu Suchedniów. Obecnie jestem w UKS Villa Verde Olesno. W każdym z tych klubów, oprócz Bronowianki, grałem w 1 lidze. Wiele sezonów spędziłem na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. W Drzonkowie i Suchedniowie zajęliśmy 3 miejsce w lidze, a więc otarliśmy się o awans do superligi. Z Returnem wywalczyliśmy awans do 1 ligi.
Jesteś zawodnikiem z pokolenia takich zawodników, jak m.in. Patryk Chojnowski, Piotr Chodorski, Paweł Fertikowski, Patryk Jendrzejewski, Jakub Dorociński, Mateusz Gołębiowski, Nestor Wasylkowski, nieco młodszy był Robert Floras. Jakie były Twoje najważniejsze osiągnięcia w grupach młodzieżowych?
– W kategoriach młodzieżowych osiągałem najlepsze wyniki w mojej karierze. Wywalczyłem kilkanaście medali Mistrzostw Polski, w tym m.in złoto w singlu w młodzikach i do tego bez straty seta. Reprezentowałem Polskę na Mistrzostwach Europy kadetów, a z Pawłem Fertikowskim uzyskiwaliśmy bardzo dobre wyniki w deblu na arenie międzynarodowej. Wygraliśmy jeden z bardzo mocno obsadzonych turniejów międzynarodowych. Generacja z wyżej wymienionymi zawodnikami była jedną z najlepszych.
Kiedy zacząłeś pracę jako trener i gdzie obecnie prowadzisz treningi?
– Pracę jako trener zaczynałem w Piasecznie, ale tam bardziej pomagałem Michałowi Sawickiemu i Maćkowi Chojnickiemu. Po przejściu do Bronowianki, o wiele więcej zajmowałem się dziećmi i młodzieżą. Trenowaliśmy 2 razy dziennie, a pierwsze zajęcia odbywały się o 6:40. W krakowskim klubie byłem trenerem 7 lat, a przez 3 ostatnie byłem również trenerem Ośrodka w Krakowie. Osiągaliśmy spore sukcesy w sporcie młodzieżowym. Kilka lat byliśmy w pierwszej trójce klubów w Polsce w kategoriach młodzieżowych. Medal zdobyty przez Ilonę Sztwiertnię był drugim Bronowanki w historii klubu w ME. W 2022 roku postanowiłem wyjść ze strefy komfortu i rozpocząć nowy etap w swojej karierze trenerskiej. Otworzyłem swój klub – HEROS, w którym prowadzę treningi od września. Uczestniczy w nich ponad 50 osób. Pomagają mi Rafał Gajda i Zuzia Kowalczyk, młodzi, ambitni ludzie, którzy zarażają swoją pasją do tenisa stołowego naszych zawodników. Do tego dojeżdżam na treningi do Olesna, gdzie również zajmuję się rozwojem dzieci w tym klubie. Prezes Marek Tatarczuch działa prężnie nad rozwojem klubu w Oleśnie i w tak małej miejscowości wywalczył awans do Superligi. Pamięta też o szkoleniu dzieci, dlatego podjęliśmy współpracę.
Od kilku lat jesteś związany szkoleniowo z reprezentacją Polski. Jesteś w sztabie podczas większych turniejów np. we Władysławowie?
– Zaczynałem od pomocy Alanowi Wosiowi, ale od jakiegoś czasu współpracuję z Patrykiem Jendrzejewskim, jako trener kadry kadetów. Uczestniczyłem w wielu zgrupowaniach reprezentacji m.in we Władysławowie, Gdańsku, Bydgoszczy. Byłem w sztabie szkoleniowym kadry Polski na ME kadetów i juniorów w Varażdinie w 2021 roku i Belgradzie w 2022 roku. Oprócz tego byłem też z zawodnikami na pierwszych w historii, ubiegłorocznych ME młodzików w Podgoricy. Do tego dochodzą zawody międzynarodowe z cyklu Contender, m.in. w Chorwacji, Macedonii, Słowacji, Węgrzech, Czechach. Mówię tylko o roku 2022. Za niecałe 2 tygodnie lecimy do Tunezji, a aktualnie wraz z Patrykiem Jendrzejewskim jestem na zgrupowaniu kadry kadetów w Gdańsku, gdzie przygotowujemy się do drugiej części sezonu.