Tomasz Kotowski z Energii Manekin Toruń okazał się najlepszy z zawodników LOTTO Superligi, zajmując 2 miejsce w turnieju Grand Prix Polski w Krakowie. – Najlepsze pojedynki rozegrałem z Mateuszem Sakowiczem, Robertem Florasem i Antkiem Witkowskim – mówi były reprezentant Polski.
27-letni Tomasz Kotowski jedyną porażkę w poniósł w finale z Jakubem Folwarskim z pierwszoligowej Polonii Kielce. Co ciekawe, dzień wcześniej to tenisista stołowy toruńskiego klubu zwyciężył w fazie grupowej.
– W sobotę w grupie Kuba grał przede wszystkim mało atakiem, najwięcej punktów zdobywałem po obronie. W finale miałem duży problem z serwisem Kuby i bardzo słabo odbierałem. Mój rywal grał bardzo mocno i ciężko było go zablokować – powiedział zawodnik Energi Manekina.
Styl obronny ma w sobie to „coś”. W Krakowie zwyciężył Jakub Folwarski, zaś w LOTTO Superlidze w ostatnich latach świetnie spisuje się grecki defensor Panagiotis Gionis z Dartomu Bogorii Grodzisk Mazowiecki. Zresztą są też inne drużyny, które zakontraktowały zagranicznych obrońców.
– Wcześniej wygrywałem z Kubą na Mistrzostwach Polski Seniorów w Raszkowie czy w 1 lidze, ale to było dawno temu. Gra on teraz na bardzo wysokim poziomie i jest znakomitym zawodnikiem. Ma rzadko spotykany styl, który sprawia problem wielu tenisistom stołowym – przyznał Tomasz Kotowski.
We wrześniu oglądaliśmy dwie kolejki superligi i pierwsze zawody cyklu GPP. – Grand Prix Polski jest dla mnie ważne i trzeba zagrać jak najlepiej, aby mieć dobre rozstawienia na Mistrzostwach Polski – dodał.
W tym sezonie w LOTTO Superlidze, Tomasz Kotowski pokonał Senegalczyka Ibrahimę Diaw (ZOOleszcz Gwiazda Bydgoszcz) 3:1 i Patryka Zatówkę (Petralana Polonia Bytom) 3:1, a przegrał z Duńczykiem Jonathan Grothem (Dekorglass Działdowo) 1:3.
– Myślę, że na podobnym poziomie grałem w Krakowie i w LOTTO Superlidze. W superligowych rozgrywkach mamy dużo lepsze warunki niż były na Grand Prix w Krakowie. Podłoga była bardzo kiepska, bardzo śliska, co doprowadziło do wielu wywrotek zawodników. Było również ciemno i mało miejsca. Dlatego czasem nie dało się grać na tak wysokim poziomie, trzeba było być ostrożnym, by nie zrobić sobie krzywdy. Robiłem co mogłem i skończyłem na drugim miejscu, co uważam za bardzo dobry wynik – stwierdził Tomasz Kotowski.